Paddington

Data:

Zanim Harry Potter wsławił peron 9 i ¾ na stacji King’s Cross, najważniejszym dworcem kolejowym literatury dziecięcej był niewątpliwie Paddington. To tam państwo Brownowie natknęli się niedźwiadka przybyłego z mrocznych zakątków Peru. Dziś dworzec, Brownowie i oczywiście sam miś doczekali się bardzo wystawnej prezentacji dzięki pierwszemu (!) filmowi kinowemu.

Twórcy „Paddingtona” podeszli do sprawy z dużą starannością. Nie ma tu żadnych niedoróbek, za to wszystko błyszczy i zachwyca jak w hollywoodzkiej superprodukcji. Film jednak jest nieprzyzwoicie wręcz brytyjski. W niemal nieustająco deszczowym Londynie, dowcipnie pokazywanym w rytmie latynoskiej muzyki, króluje szczególne poczucie humoru i dziwna mieszanka zamiłowania do spokoju i nieokiełznanego szaleństwa. Ot, chociażby tylko w tym mieście nikogo właściwie nie dziwi widok wędrującego w niebieskim płaszczu i czerwonym kapeluszu niedźwiadka. Nikt też nie widzi przeszkód, by poczęstować go herbatą.

 paddington3

Paddington sprawia jednak trochę kłopotów. Demoluje łazienkę, przypadkiem ściga po ulicach Londynu kieszonkowca, czy próbuje rozgryźć działanie ruchomych schodów. W masie oszałamiających tempem gonitw zachwyca ich pomysłowość. Nic nie dzieje się tak po prostu, lecz wywołuje bardzo precyzyjnie i z humorem obmyślaną serię kolejnych wydarzeń. Obficie korzystając ze slapstickowego humoru, „Paddington” miejscami przypomina rozbuchane podług możliwości współczesnego kina Chaplinowskie komedie. Nareszcie w filmie dla dzieci trafił się reżyser faktycznie obdarzony wyobraźnią.

Obraz jest nie tylko bardzo dobrze napisany i pomyślany na poziomie poszczególnych scen, ale także całej historii. Bez zbędnej tkliwości, za to w sposób naturalnie wzruszający, niedźwiadek próbuje znaleźć wspólny język z Brownami oraz uniknąć zakusów podłej Milicent, która chętnie widziałaby go wypchanego. Ten ostatni wątek jest pewnie najsłabszy, za to porządkuje opowieść, wprowadza napięcie oraz zapewnia odpowiednio dramatyczny finał.

Oczywiście sama linia fabularna jest konwencjonalna. Głównie chodzi o przekonanie pana Browna, że niedźwiadek w domu to nie tylko katastrofa, ale też dużo radości. Dzięki doborowej obsadzie udaje się jednak uniknąć meandrów banału. Paddington jest brytyjskim dobrem narodowym, więc nie powinien dziwić wysyp znanych i cenionych aktorów. Na ekranie pojawiają się Hugh Bonneville („Downton Abbey”), najnowszy Doktor Who – Peter Capaldi, nominowane do Oscara Sally Hawkins („Blue Jasmine”) i Julie Walters („Billy Eliot”), wreszcie zdobywcy tej nagrody Jim Broadbent i Nicole Kidman. Ta ostatnia reprezentuje siłę brytyjskiego commonwealthu.

 paddington2

Wreszcie sam miś jest rozczulająco uroczy i oczywiście bardzo grzeczny. Zawsze pamięta, by spytać, jaką mamy pogodę. Specjaliści od efektów specjalnych wykonali pierwszorzędną robotę, ale solidnie napracowali się także twórcy scenografii. Pięknie zaaranżowane wnętrze siedziby Towarzystwa Geograficznego, czy przedstawiane jak gotyckie zamczysko Muzeum Historii Naturalnej tworzą nie tylko eleganckie, ale też bardzo plastyczne tło dla przygód Paddingtona.

Przy całej realizacyjnej maestrii, która objawia się na każdym poziomie – wizualnym, muzycznym, scenariuszowym – w „Paddingtonie” nie brakuje przede wszystkim serca. Udaje się utrzymać odpowiednią równowagę między szaleńczą akcją, humorem a wzruszeniami. Od wielu, wielu lat nie było w kinie tak dobrego aktorskiego filmu familijnego. Pod wieloma względami przypomina klasyczną „Mary Poppins” i w niczym jej nie ustępuje. Bez brutalności, bardzo uprzejmie, a przecież nie staroświecko czy nudno „Paddington” naprawdę stanowi obraz, który z równą przyjemnością mogą oglądać wszyscy członkowie rodziny.

.youtube_sc iframe.yp{display:none;}The Adobe Flash Player is required for video playback.
Get the latest Flash Player or Watch this video on YouTube.

Zwiastun: